Asia i Fanfan minionej nocy (naszej nocy) minęli lewy trawers Przylądka Leeuwin (Australia), drugiego z tych trzech słynnych i groźnych przylądków przylądków na swojej trasie: „Yes!! Cape Leeuwin Goodbye! Zajęło nam to 88 dni i 10 godzin! Log 12102mile” – pisze Pani Kapitan. I kolejny post od Asi z pokładu Fanfana, już po minięciu tego kolejnego „kamienia milowego” tego Jej rejsu: „Przylądek Leeuwin już za nami! Dziś szybka żegluga, kolejny niż nas goni. Obserwuję ten niż od paru dni, uciekłam trochę na północ, tu powinny być wiatry 30 – 35 węzłów, a nie 45+. Tak naprawdę, to ta „ucieczka” była bardzo naturalna. Przy słabym wietrze z rufy trzeba płynąć albo halsem lekko na południe, albo na północ. Tu korzystniej było na północ.
Czyli niż jest na S , do jutra powinien już być przed nami i popłyniemy bardziej na południe.
Kolejny ląd do zaliczenia to Tasmania, południk 147E. Jak dobrze pójdzie, to będziemy tam jeszcze w tym roku.”
W Ryczących Czterdziestkach, znanych ze sztormowych wiatrów, wiatr na szczęście, póki co – i oby tak dalej! – nie osiąga 40węzłów, czasami Pani Kapitan nawet narzeka że wieje zbyt słabo, głównie z baksztagu. Asia, korzystając z otrzymywanych drogą satelitarną prognoz pogody, umiejętnie lawiruje między niżami (gdzie sztormy) a wyżami (gdzie brak wiatru).
A tak przy okazji, nazwa Przylądka Leeuwin pochodzi od nazwy holenderskiego statku, który jako pierwszy Europejczyk w r.1622 okrążył ten przylądek.
0 komentarzy