Żagle – na ten sezon – już w żaglowni. Teraz wyciągamy narty i buty trekkingowe. No, sezon był gorący! Ale jednak trochę się pożeglowało: w styczniu – Seszele, 2 tyg. + extra tydzień „izolacji”, gdy się przed odlotem okazało że prawie cała załoga ma Covida – a na izolacji, życie jak w bajce, zawsze świeże ryby (w rejsie też, bo mieliśmy zapalonych wędkarzy), wyprawy w dżunglę i na lecznicze kąpiele w morskich falach… Pomogło, więc potem – na Atlantyk: maj/czerwiec to przeprowadzanie wielkiego (55ft) wypasionego katamarana s/y Blue Wonder z Bermudów do Anglii, przez Azory, 4 tyg. Czerwiec/lipiec to już upalne Morze Śródziemne: spod dymiącej Etny na Sycylii, przez Sardynię do Hiszpanii (Alicante), przeprowadzanie jachtu La Muette (Najad 330). Potem Asia, wraz z drugą Asią (Rączką) przeprowadzają (uff, znów ta robota!) s/y Nautic Andrzeja Kopytki z Anglii do Kołobrzegu.
W międzyczasie narty, w Szwecji (my oboje), potem Alpy (tylko Asia). Potem Asia odbiera najważniejszą nagrodę polskich podróżników, Super Kolosa „za całokształt”. A już w maju 3 tygodniowy Asi trekking w Himalajach, do bazy zdobywców Mt Everestu.
No i znów Morze Śródziemne – żaglowcem Pogoria 2-tygodniowy rejs (sierpień) Fizkulap: pływanie z lekarzami i fizykami na trasie: Italia, Korsyka, Sardynia, Elba. A potem to już tylko relaks na greckich wyspach we wrześniu, na Szamanie (Bavaria 44), z Januszem, Jankiem i jeszcze jedną Asią. No i na koniec, w październiku, luz-blues, czyli żegluga (?) 12 metrową barką 17-wiecznym kanałem du Midi na południu Francji (Langwedocja). Po drodze gigantyczne średniowieczne katedry, i na trasie liczącej 157km aż 62 śluzy (wszystkie pod górę!). No a teraz, to już tylko narty, a jak żeglowanie, to już chyba tylko na Saharze…
Smakołyki Sycylii
0 komentarzy